Searching...
niedziela, 18 stycznia 2015

Depresja a postawa pracodawcy

Za wszelką cenę chciałam pokazać wszystkim, że depresja mnie nie dotyczy. Sprawiałam wrażenie kobiety pewnej siebie, świetnie zorganizowanej, która pracuje, zajmuje się domem, wychowuje dzieci, prowadzi zdrowy styl życia. Kiedy ludzie ze zdziwieniem mówili mi "Jak Pani daję radę to wszystko pogodzić?" byłam z siebie bardzo dumna, ale zawsze odpowiadałam, że jeszcze powinnam zrobić coś więcej, bardziej starannie, a w domu jest nie posprzątane bo przecież podłogi nie umyłam. W końcu niektórzy ludzie zaczęli dostrzegać, że coś jest nie tak. Chodziłam zgarbiona ze wzrokiem wpatrzonym w podłogę, słyszałam, że źle wyglądam, ale zwalałam winę na niewyspanie, czasami ktoś mówił "Co, chora Pani jest?". Wiedziałam już, że nie jest tak łatwo ukryć depresję za sztucznym uśmiechem. 
Lekarz przez rok pytał czy mogę pracować, czy chce iść na zwolnienie. Oczywiście, że mogę pracować, przecież dam sobie rade, przecież nic mi nie jest, a ta depresja jest chwilowa. Dla mnie, "idealnego pracownika" pójście na zwolnienie było najgorszą rzeczą jaką mogłabym zrobić. Przecież nie mogę zawieść swojego pracodawcy, szefa, konkurencja to wykorzysta, w ogóle świat się zawali, a ja finalnie zostanę bez pracy. Jednak mój organizm nie wytrzymał. Migreny dopadały mnie kilka razy w tygodniu, psychotyczne myśli namawiały mnie do popełnienia samobójstwa, nie byłam w stanie wykonywać swoich obowiązków służbowych, domowych również. Mąż poszedł ze mną do lekarza i nie było już mowy o powrocie do pracy. Dostałam zwolnienie lekarskie i nowe, silniejsze leki.
Napisałam wiadomość co jest powodem mojego zwolnienia. Odpowiedź zupełnie mnie zaskoczyła. Była pełna zrozumienia wobec mojej choroby. Życzono mi szybkiego powrotu do zdrowia i zapewniono, że czkają na mój powrót do pracy. Zupełnie się tego nie spodziewałam. Firma nie zatrudniła nikogo na moje miejsce, wszyscy bardzo się o mnie martwili i wspierali w chorobie. Sądzę, że mam ogromne szczęście pracując w takiej firmie.
Po prawie pięciomiesięcznym zwolnieniu wróciłam do pracy. Zostałam ciepło powitana. Pod czas mojej nieobecności świat się nie zawalił :-) Firma istnieje, wróciłam na swoje stanowisko pracy i do swoich obowiązków zawodowych. 
Z perspektywy czasu sądzę, że powinnam od razu posłuchać lekarza kiedy zalecał mi zwolnienie już wcześniej. Powinnam się przyznać, że nie daję rady. A przede wszystkim zaakceptować fakt, że jestem chora i wymagam leczenia.

"Pracownik emocjonalnie niepełnosprawny
Pracodawcy liczą ewentualne zyski i straty. Osoba chora nie jest mile widzianym pracownikiem. Nie jest w pełni wydajna, nie wiadomo, czy można na niej polegać, czy wytrzyma presję - twierdzą pracodawcy. Podobne sądy wynikają przede wszystkim ze strachu i niewiedzy, czym jest zaburzenie. A w postrzeganiu wielu jest po prostu emocjonalnym inwalidztwem wiążącym się z czasową niezdolnością do pracy. Badacze twierdzą, że jedna na pięć osób spośród tych, którzy informują pracodawcę o problemach psychicznych w konsekwencji traci pracę. W świetle tych statystyk nie dziwi, że osoby cierpiące na depresję obawiają się zawiadomić o chorobie przełożonych."
źródło: zdrowie.gazeta.pl

"Kocie mruczenie wywiera korzystny wpływ na ludzki układ nerwowy i psychikę."
Ja mogę tylko potwierdzić, że to prawda :-))


 

Share This To :

4 komentarze:

  1. Beatko, to wielkie szczęście, że masz takiego pracodawcę. Ale świadczy to tez o tym, że jesteś wartościową osobą i świetnym pracownikiem.
    Jesteś wspaniała. :)

    OdpowiedzUsuń