No tak, kto z nas się nie denerwuje? Nie znam osoby, która nigdy się nie denerwuje. Jesteśmy tak stworzeni, że złość, strach i lęk są częścią nas. Wszystko jest dobrze kiedy panujemy nad tymi emocjami i nie mamy poczucia, że tracimy kontrolę nad naszym życiem. Jeśli jednak to strach i lęk zaczyna rządzić naszym życiem, jest to już objaw zaburzeń lękowych.
" Zaburzenia lękowe powodują wycofywanie się z życia społecznego, pogłębianie się problemów
psychicznych, izolowanie się i zamykanie we własnym świecie przeżyć.
Osoby chore na ten rodzaj zaburzeń mają dolegliwości ze strony wielu
narządów wewnętrznych, bez wyraźnych biologicznych wskazań. Nieleczona nerwica
może prowadzić do pogłębiania się zaburzeń i narastania kolejnych
trudności, co w efekcie prowadzi do nieprawidłowości w funkcjonowaniu
chorego." W moim przypadku była to prosta droga w kierunku ciężkiej depresji. A ja poszłam w tym kierunku zupełnie niczego nieświadoma.
Mam nerwice i lęki. Leki powodują, że obecnie wszystko jest pod kontrolą, choć zdarza mi się czasami z nerwów stracić nad sobą panowanie. Zanim zaczęłam leczenie, nerwice i lęki były dla mnie koszmarem. Miałam wszystkie objawy somatyczne nerwicy: bóle w okolicy serca, bóle w klatce piersiowej, duszności, osłabienie, brak siły fizycznej, problemy trawienne i z wydalaniem. Nie było tygodnia kiedy nie bolało mnie w klatce piersiowej. Ból był tak silny, że nie mogłam prowadzić samochodu. Zatrzymywałam się na poboczu, rozkładałam fotel do pozycji pół leżącej i czekałam, aż ból ustąpi na tyle, by móc dalej jechać i pracować.
Lęki też nie pozwalają na normalne funkcjonowanie. Tak bardzo panicznie bałam się pająków, że kilka razy wyskoczyłam z jadącego samochodu bo np. pajączek był na zewnątrz auta, bliżej kierowcy a nie mnie (pasażera), ale i tak strasznie się go bałam. Może to Was śmieszyć, ale tak naprawdę były to już objawy chorobowe, predyspozycje do depresji. Wydawało mi się, że bać się czegoś bardziej już nie można. Jak się później okazało, jednak można. W ciężkiej depresji bałam się dosłownie wszystkiego. Bałam się iść do pracy, nie iść też się bałam. Bałam się spotkań i rozmów z ludźmi. Bałam się odebrać telefon, domofon, iść do koleżanki. W ciężkiej depresji z lękami, nerwicą czułam się dosłownie jak osoba niepełnosprawna, która potrzebuje mieć w domu stałą opiekę. To był bardzo ciężki i trudny czas, kiedy ta choroba przywiązała mnie do łóżka.
Mam nadzieję, że tak ciężki stan psychiczny już nie wróci i że mam to całkowicie za sobą. Nie stałoby się tak bez leków i terapii. Dlatego chciałabym tu podkreślić, że przy tak zaawansowanej nerwicy i lękach, "pacjentem powinien zajmować się lekarz psychiatra, psycholog i psychoterapeuta." "Psychoterapia
i leczenie farmakologiczne są podstawowymi formami leczenia osób
cierpiących na zaburzenia lękowe. Inne formy mają charakter pomocniczy i
mogą przyspieszać powrót chorego do zdrowia. Nie należy jednak
rezygnować z konsultacji z lekarzem psychiatrą i psychologiem, jeśli
podejrzewamy u siebie nerwicę."
Formami wspomagającymi są "metody relaksacyjne, hipnoza, grupy wsparcia, telefon zaufania lub ćwiczenia."
Ja chcę dodać tutaj coś od siebie, na nerwy biorę... KOTA! Efekt jest prawie natychmiastowy i nie ma żadnych efektów ubocznych. Kot "włącza mruczałkę" i grzeje. Mruczenie wycisza, robi się cieplutko, wydzielają się endorfiny. W takich chwilach nic innego się nie liczy, tylko Ja i mój Kot!
Ja również mam nadzieję, że lęki juz nigdy do Ciebie nie wrócą, Beatko.
OdpowiedzUsuńMasz rację, kot to idealne lekarstwo na zdenerwowanie. Jego mruczenie działa kojąco, a możliwość przytulenia się do jego miękkiego futerka odpręża.
Mam ten sam problem I przeraża mnie
UsuńTo
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuńojej, wspolczuje takiej choroby, nie wiedzialam ze takie leki, to choroba psychiczna, prowadzaca do depresji, tez panicznie boje sie pajakow, jak juz sie zdenerwuje to nie panuje nad soba stronie od ludzi, caly czas wydaje mi sie ze poprostu taki mam charakter, nie musze wszytkich kochac, jedni sa otwartymi ludzmi inni zamknieci w sobie...ale moze tez na to cierpie?
OdpowiedzUsuńJeśli lęk przed pająkami jest tak silny, że nie pozwala normalnie funkcjonować, powinno się iść do psychologa. Nie ma sensu sie tak męczyć. Lepiej zrobić coś z tym teraz i nie pozwolić, żeby sie pogorszyło.
UsuńJa nadal mam arachnofobię, ale nie reaguję już tak jak kiedyś. Nie zawiesza mi się oddech, nie dostaję tachykardii, nie płaczę z przerażenia. Wybuchy złości są już bardzo rzadko i są adekwatne do sytuacji. Wcześniej tak nie było.
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego
Mam nadzieję, że najgorsze już za Tobą i tego Ci życzę z całego serducha! a koty potrafią zdziałać cuda

UsuńPozdrawiam cieplutko
Dziękuję
Tobie też życzę wszystkiego dobrego 
Usuńkoty są idealne na depresje
OdpowiedzUsuńMoze jest tu ktos kto wygral z nerwicą lekowa fobia juz nie daje rady nie wychodze z domu mieszkam kolo Malbork objawy sa okropne staly sie codziennoscia stracilam wszystko dosłownie wszystko co ze mnie za matka jak mam z tym walczyc sama nie dam rady to juz 8 lat a od 6 lat jest koszmar nie wyjde krokiem na klatke tak pragne zyc nie tylko istniec jesli ktos chcialby sie ze mna podzielic swoja historią a nawet pomoze mi podam swoj nr tel 537693149 moze ktos doradzi mi gdzie znajdę pomoc dobra pomoc od serca pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisany artykuł.
OdpowiedzUsuńJeśli faktycznie to pomaga to jak najbardziej na pewno warto jest takie czynności wykonywać. W moim przypadku bardzo ważnym jest to aby zawsze mieć odpowiedź na nurtujące mnie pytania. Wiem, że w gabinecie https://melka-roszczyk.pl/ zdecydowanie uda mi się te odpowiedzi uzyskać.
OdpowiedzUsuńDla tych, którzy czują, że potrzebują profesjonalnej pomocy, polecam odwiedzić https://psycholog-ms.pl/pomoc-psychoterapeutyczna/. Ich terapeuci są wyjątkowo zaangażowani w proces pomocy i potrafią dostosować metody do indywidualnych potrzeb pacjenta.
OdpowiedzUsuńClick to see the code!
To insert emoticon you must added at least one space before the code.