Z depresji da się wyjść. Zapewniali mnie o tym psychiatrzy i psycholodzy. Ja byłam w takim stanie, że po prostu im nie wierzyłam. Teraz wiem, że oprócz farmakoterapii, psychoterapii, wsparcia bliskich, tak samo ważna jest praca nad samym sobą.
Trzy dni temu dostałam zadanie. Codziennie mam zapisywać 15 - 20 rzeczy, które mi się udały lub uważam po prostu za dobre. Wieczorem mam wszystko przeczytać i podkreślić trzy najważniejsze.
Proste, nie? Otóż nie! To jest dla mnie mega trudne! Trzy dobre rzeczy to ja znajdę, ale dwadzieścia?! Zaczynam notować: we wtorek zrobiłam makijaż, założyłam nową bluzkę, posprzątałam w kuchni i dodałam zdjęcia na forum. W sumie jakimś cudem uzbierałam 14 udanych rzeczy. Szukam i myślę co by tu dopisać. Aaa, no przecież mam koty! Mizianie rano i wieczorem jest obowiązkowe. Do tego zabawy i przytulanie. Bohun codziennie do mnie gada i woła mnie do łóżka, krzyczy "Mrrau! Mrrau!" jak Pan dzwoni domofonem. Każdego wieczora wywalają brzuchy i gapią się w telewizor, jakie to jest śmieszne :-) Jest jeszcze czesanie futra i karmienie. To wszystko jest dobre i działa na mnie jak lekarstwo.
Moje koty dają mi radość każdego dnia. Tak bardzo się cieszę, że je mam :-)
Dzięki nim, jest mi łatwiej walczyć z depresją.
przecież widać, że one lepsze niż niejedno lekarstwo!
OdpowiedzUsuńZapomniałaś o jeszcze jednej dobrej rzeczy Beatko... o rozmowie z zakręconą kociarą. ;-)
OdpowiedzUsuńKotusie śliczne, dają moc pozytywnej energii. Zdjęcia rewelacyjne.
Koniecznie muszę to dopisać do mojej listy :)
UsuńKot naprawdę daje mnóstwo energii i powodów do uśmiechu.
OdpowiedzUsuń